W najnowszym odcinku podcastu „Vinohradská 12” gość Matěja Skalickiego, Jakub Janovský, analityk z bloga Oryx specjalizującego się w analizie konfliktów zbrojnych na podstawie publicznie dostępnych informacji (OSINT), omawia szczegóły niedawnego, spektakularnego ataku ukraińskich dronów na rosyjskie bazy lotnicze. Atak ten, zorganizowany przez Służbę Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), był wymierzony w strategiczne bombowce Putina i objął cele położone głęboko na terytorium Rosji, w tym na Syberii.

Według dostępnych danych, w tym nagrań z dronów opublikowanych przez SBU oraz analiz zdjęć satelitarnych, potwierdzono zniszczenie co najmniej 11 rosyjskich bombowców (siedmiu Tu-95 i czterech Tu-22M) oraz jednego samolotu transportowego An-12. Choć strona ukraińska mówiła nawet o 40 zniszczonych maszynach i stratach przekraczających 150 miliardów koron, Janovský ocenia, że mimo iż nie jest to cios nokautujący dla całości rosyjskiego lotnictwa strategicznego (posiadającego ok. 70-90 operacyjnych bombowców), to jest to bardzo znaczące uderzenie. Rosja, ze względu na praktycznie zerową produkcję nowych bombowców tego typu, nie będzie w stanie szybko uzupełnić tych strat, co może zająć jej nawet 15-20 lat.
Szczególnie interesujący jest sposób przeprowadzenia operacji, nazwanej „Pajęczyna”. Drony wraz z materiałami wybuchowymi zostały przemycone przez rosyjską granicę. Następnie, np. w okolicach Czelabińska na Syberii, zmontowano je w specjalnych kontenerach przypominających z zewnątrz zwykłe kontenery mieszkalne. Te „domki” z ukrytymi dronami zostały przetransportowane przez wynajęte komercyjne firmy transportowe w pobliże baz lotniczych. W odpowiednim momencie dachy „domków” otworzyły się lub zsunęły, a roje dronów (łącznie użyto 117 ze 150 przygotowanych) wystartowały, by uderzyć w zaparkowane na lotniskach samoloty. Były to drony kamikadze typu FPV, które eksplodowały przy bezpośrednim uderzeniu w cel lub były zdalnie detonowane. Cała operacja była planowana przez około półtora roku.
Analityk podkreśla, że rosyjskie bazy, zwłaszcza te oddalone od frontu, nie były przygotowane na tego typu atak i nie posiadały odpowiednich zabezpieczeń. Mimo że Rosja stosuje pewne środki zaradcze, jak makiety samolotów, opony na skrzydłach (mające zmylić drony naprowadzane sztuczną inteligencją) czy zagłuszanie GPS, okazały się one nieskuteczne wobec tej skoordynowanej akcji. Atak ten jest nie tylko dotkliwym ciosem materialnym i prestiżowym dla Rosji, ale również ogromnym sukcesem moralnym dla Ukrainy, demonstrującym jej zdolność do precyzyjnych uderzeń na strategiczne cele wroga, nawet w jego głębokim zapleczu. Janovský porównuje ten atak, pod względem elementu zaskoczenia i precyzji, do japońskiego ataku na Pearl Harbor, choć zaznacza, że kontekst jest inny, gdyż Ukraina od trzech lat znajduje się w stanie wojny z Rosją.
Podcast porusza również kwestię wiedzy sojuszników Ukrainy o tej operacji. Biały Dom zaprzeczył, by wiedział o niej z wyprzedzeniem, co zdaniem Janovský’ego nie jest zaskakujące, gdyż od czasu letniej ofensywy w 2023 roku Ukraina rzadziej informuje partnerów o swoich planach operacyjnych. Analityk przewiduje, że Ukraina będzie kontynuować podobne działania, a długoterminowym celem ukraińskich służb specjalnych mogą być rosyjscy oficjele i wojskowi odpowiedzialni za zbrodnie wojenne.