W tym odcinku „Vlevo dole”, prowadzący Václav Dolejší i Lucie Stuchlíková przedstawiają swój lipcowy „Przedwyborczy Indeks Vlevo dOle (PIVO)”. Dziennikarze analizują pozornie senny, wakacyjny krajobraz czeskiej kampanii wyborczej. Jak jednak udowadniają, pod powierzchnią letniego marazmu toczy się gorączkowa gra polityczna, w której główną rolę odgrywają nie wielcy faworyci, a małe, często antysystemowe partie, walczące o przetrwanie i miejsce na listach wyborczych.
Jak zauważają lipcowa scena polityczna została zdominowana przez dwie polityczne „romanse”, które znalazły swój dramatyczny finał. Pierwszy z nich, zakończony sukcesem, to ostateczne przypieczętowanie sojuszu między partią socjaldemokratyczną (SOCDEM) pod wodzą Jany Maláčovej a skrajnie lewicowym, komunistycznym blokiem „Stačilo!”. Prowadzący z cynizmem komentują, że jest to sukces niezwykle gorzki. Maláčová, po miesiącach publicznego odcinania się od „antysystemowców”, ostatecznie musiała ustąpić we wszystkich kluczowych kwestiach, by w zamian za kilka miejsc na listach wyborczych uratować partię przed niemal pewnym zniknięciem ze sceny politycznej. Decyzja ta, choć ma zapewnić partii powrót do parlamentu, wywołała kolejną falę odejść z SOCDEM i jest postrzegana jako upokarzający koniec historycznej formacji, która w imię przetrwania kilku liderów poświęciła swoją tożsamość.
W przeciwieństwie do lewicowego mariażu, fiaskiem zakończyły się próby odnowienia sojuszu na prawicy między partiami „Motoristé” i „Přísaha”. Jak relacjonują prowadzący, „Motoristé”, przerażeni słabymi wynikami w sondażach, próbowali wrócić do współpracy z ruchem Roberta Šlachty, z którym wcześniej arogancko zerwali po sukcesie w eurowyborach. Šlachta, czując się zdradzony, odrzucił jednak ich ofertę, którą uznał za upokarzającą – zaproponowano mu bowiem jedynie miejsca w okręgach, w których nie miał szans na zdobycie mandatu. Co ciekawe, w rolę mediatora próbował wcielić się sam Andrej Babiš, który, nauczony doświadczeniem z poprzednich wyborów, desperacko szuka dla siebie potencjalnych, mniejszych partnerów koalicyjnych.
Tymczasem, jak zauważają dziennikarze, wielcy gracze – czyli ruch ANO i rządząca koalicja Spolu – prowadzą swoje kampanie na pół gwizdka, sprawiając wrażenie, jakby byli w letnim uśpieniu. W koalicji Spolu panuje marazm – aktywni są jedynie pojedynczy politycy, jak premier Petr Fiala, podczas gdy na przykład partia TOP 09 jest „całkowicie niewidoczna”. W ruchu ANO kampania jest widoczna tylko tam, gdzie pojawia się główny „trójlistek” – Babiš, Havlíček i Schillerová. Prowadzący interpretują to jako świadomą taktykę. Obie główne siły oszczędzają energię i środki na decydujące, wrześniowe starcie, wychodząc z założenia, że większość niezdecydowanych wyborców zacznie interesować się polityką dopiero na ostatniej prostej przed wyborami.
Jednym z ciekawszych tematów była analiza wpływu sondaży przedwyborczych na zachowania wyborców. Prowadzący zgodzili się, że nadmiar publikowanych badań opinii publicznej ma realny wpływ na ostateczny wynik. Zwrócili uwagę na zjawisko głosowania strategicznego: wyborcy, obawiając się, że ich głos na mniejszą partię balansującą na granicy progu przepadnie, w ostatniej chwili decydują się poprzeć silniejszego gracza. Ten mechanizm, ich zdaniem, może w końcówce kampanii wzmocnić zwłaszcza ruch ANO Andreja Babiša. Z drugiej strony, zbyt dobre sondaże mogą prowadzić do demobilizacji elektoratu, który, pewny zwycięstwa, nie idzie do urn, co w przeszłości miało szkodzić np. ruchowi STAN.
Ważnym wątkiem była również przyszłość czeskiej lewicy po faktycznym upadku historycznej socjaldemokracji (SOCDEM). Dziennikarze wyrazili przekonanie, że jej polityczny koniec jest już przesądzony, niezależnie od wyniku sojuszu z blokiem „Stačilo!”. Jednocześnie przewidują, że powstałą na lewicy próżnię w przyszłości wypełni nowa, liberalno-lewicowa formacja. Podkreślili jednak, że aby odnieść sukces, będzie ona musiała być budowana przez całkowicie nowe, „nieopatrzone” twarze, a nie przez polityków „starej gwardii”, którzy są współodpowiedzialni za obecny kryzys. W tym kontekście poruszono również temat podatków progresywnych, wskazując, że brak determinacji w ich wprowadzeniu był jedną z symbolicznych porażek socjaldemokratów w rządzie z Babišem.
Prowadzący odpowiedzieli także na pytanie o wpływ byłych prezydentów, Miloša Zemana i Václava Klausa. Z ich analizy wynika, że obaj wciąż próbują odgrywać rolę w polityce, głównie poprzez zakulisowe działania i próby wpływania na partie opozycyjne. Zeman miał aktywnie pomagać w zjednoczeniu lewicy, a obaj, zjednoczeni w niechęci do obecnego rządu, mieli nawet planować wspólne publiczne wystąpienie z poparciem dla opozycji. Prowadzący z ironią ocenili ten pomysł, sugerując, że taki „zjazd dinozaurów” mógłby przynieść efekt odwrotny od zamierzonego i zmobilizować raczej elektorat rządowy.
Podcast konkluduje, że lipiec, choć pozornie spokojny, był czasem gorączkowych, zakulisowych targów, które zdefiniują ostateczny kształt list wyborczych i sojuszy, a prawdziwa, brutalna walka między głównymi graczami dopiero przed nami.