Seria Vinohradská 12

2025.07.31 – Powrót faszyzmu – Cz. IV: Zawrót głowy Kundery i AfD

W czwartej i ostatniej części specjalnego cyklu, podcast „Vinohradská 12” kończy prezentację głośnego eseju z niemieckiego magazynu „Der Spiegel”, zatytułowanego „Narodziny faszyzmu: W poszukiwaniu utajonego Hitlera”. Ta finałowa odsłona audycji porzuca próby prostych definicji, zagłębiając się w psychologiczne i filozoficzne źródła współczesnego autorytaryzmu, a kończy się reportażem z samego serca niemieckiej skrajnej prawicy, z wiecu partii AfD.

Rozważania rozpoczynają się od wnikliwej analizy bułgarskiego politologa Ivana Krasteva, który stawia tezę, że populiści wygrywają nie dlatego, że są tak silni, ale dlatego, że demokraci są tak zdezorientowani i sparaliżowani wzajemną nieufnością. Jako metaforę wykorzystuje grę „Secret Hitler”, w której, jak zauważył jego syn, „lepiej gra się po stronie faszystów”, ponieważ działają oni jako zgrany zespół, podczas gdy demokraci niszczą się sami. Krastev twierdzi, że paliwem dla współczesnego, XXI-wiecznego faszyzmu jest głęboki, demograficzny lęk przed „wyginięciem” – strach starzejących się społeczeństw Europy przed utratą języka, kultury i władzy na rzecz imigrantów.

Szukając metafory dla obecnych czasów, Krastev sięga do dzieła czeskiego pisarza, Milana Kundery, i jego powieści „Nieznośna lekkość bytu”. Według niego, Europa doświadcza „zawrotu głowy” (czes. závrať). Jednak w ujęciu Kundery, zawrót głowy to nie tylko strach przed upadkiem, ale i perwersyjna, pociągająca tęsknota za upadkiem, której z przerażeniem się opieramy. Krastev argumentuje, że współczesna skrajna prawica, w przeciwieństwie do historycznych faszystów, nie ma żadnej spójnej, pozytywnej wizji przyszłości. Jej głównym napędem jest nihilistyczna, autodestrukcyjna tęsknota za „końcem” – końcem Europy i końcem obecnego porządku. To dlatego, jak twierdzi, populiści często wygrywają „przez przypadek”, jak w przypadku Brexitu czy pierwszego zwycięstwa Trumpa, i są nieprzygotowani do realnego sprawowania władzy.

Esej przenosi następnie słuchacza do Greiz we wschodnich Niemczech, na letni festyn zorganizowany przez partię Alternatywa dla Niemiec (AfD). Reportaż z matecznika Björna Höckego, lidera ultraradykalnego skrzydła partii, maluje obraz zaplecza tego ruchu: mieszanki chuliganów, identytarystów, zwolenników Trumpa, antyszczepionkowców oraz „zwykłych” rzemieślników i robotników. Sam Höcke, przedstawiony jako utalentowany mówca, w swoim przemówieniu atakuje „dekadencję Zachodu”, używając jako przykładu ceremonii otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu, mówi o „nienawiści do samego siebie” Europejczyków i potrzebie obrony „normalności” przed migracją i „ideologią gender”. Jego wystąpienie jest pełne insynuacji, języka pogardy i konspiracyjnych ostrzeżeń, na przykład przed fałszerstwami wyborczymi, co ma na celu podważenie zaufania do demokratycznego procesu.

Ważnym elementem podcastu jest aktualizacja do oryginalnego tekstu „Spiegla”, która przedstawia dalsze losy AfD. Mimo radykalnej retoryki, partia odniosła ogromny sukces, wygrywając wybory regionalne w Turyngii i zajmując drugie miejsce w wyborach federalnych, dominując we wschodnich landach. Mimo to, w obu przypadkach mainstreamowe partie (CDU i SPD) utrzymały tzw. „zaporę ogniową” (Brandmauer), tworząc koalicje w celu niedopuszczenia AfD do władzy. Co więcej, niemiecki kontrwywiad oficjalnie uznał AfD za organizację „udowodnionego ekstremizmu”.

Odcinek kończy się gorzką refleksją Ivana Krasteva, który, parafrazując słynne powiedzenie amerykańskiego sędziego o pornografii, stwierdza, że z faszyzmem jest na odwrót: „łatwo go zdefiniować, ale trudno rozpoznać, gdy dzieje się na naszych oczach”. Chociaż niemiecki sąd orzekł, że Björna Höckego można legalnie nazywać faszystą, audycja pozostawia słuchacza z pytaniem, czy takie etykiety cokolwiek zmieniają. Cały cykl jest więc nie tyle próbą prostego oskarżenia współczesnych populistów o faszyzm, ile głęboką analizą mechanizmów, które prowadzą do erozji demokracji, i wezwaniem do rozpoznawania tego zagrożenia, zanim będzie za późno.