5:59 Kryminalne Polityka - Słowacja

2025.07.22 – Groźby bombowe w szkołach. Czesko-słowacki spór o rosyjski ślad

W najnowszym odcinku podcastu „5:59”, prowadząca Barbora Sochorová wraz z dziennikarzem Seznam Zprávy, Matějem Nejedlým, analizują historię, która z opowieści o międzynarodowym sukcesie policyjnym przerodziła się w dyplomatyczny spór między Czechami a Słowacją. Tematem jest niedawne aresztowanie na Ukrainie mężczyzny podejrzanego o wysłanie we wrześniu ubiegłego roku tysięcy fałszywych alarmów bombowych do szkół w Czechach, na Słowacji i na Łotwie. Jednak triumf śledczych został przyćmiony przez publiczną kłótnię o to, kto i w jaki sposób powinien był poinformować o sukcesie, a przede wszystkim – czy należy mówić o „rosyjskim śladzie” w tej sprawie.

Podcast rozpoczyna się od przypomnienia wydarzeń z września 2024 roku, kiedy to fala mailowych gróźb o podłożeniu bomb na kilka dni sparaliżowała system edukacji w kilku krajach europejskich. Wiadomości, napisane łamanym językiem, który eksperci zidentyfikowali jako maszynowe tłumaczenie z rosyjskiego, wywołały chaos i strach, zmuszając setki szkół do ewakuacji. Jak relacjonuje Matěj Nejedlý, przez ponad dziesięć miesięcy międzynarodowy zespół śledczych z Czech, Słowacji, Łotwy i Ukrainy, koordynowany przez Eurojust, prowadził żmudne dochodzenie w celu wytropienia sprawcy. Przełom nastąpił, gdy podejrzany, młody Ukrainiec, popełnił błąd i na chwilę przestał być ostrożny, co pozwoliło namierzyć go w Dnieprze – mieście położonym blisko linii frontu. W trudnych, wojennych warunkach, wspólny czesko-słowacki zespół, przy wsparciu ukraińskiej policji, dokonał zatrzymania i przeszukania.

Jednak to, co powinno być świętem współpracy, szybko zamieniło się w gorzki spór. Słowacka policja, wbrew wcześniejszym ustaleniom, przedwcześnie opublikowała na Facebooku informację o aresztowaniu, w momencie, gdy czescy i słowaccy funkcjonariusze wciąż znajdowali się na terytorium Ukrainy. Wywołało to furię po czeskiej stronie. Rzecznik czeskiej policji nazwał to „nożem w plecy”, sugerując, że takie działanie naraziło oficerów na bezpośrednie niebezpieczeństwo, na przykład na odwetowy rosyjski atak rakietowy. Czeski minister spraw wewnętrznych, Vít Rakušan, również ostro skrytykował postawę Słowaków. W odpowiedzi, słowacki minister spraw wewnętrznych, Matúš Šutaj Eštok, odrzucił oskarżenia, bronił swoich policjantów i zasugerował, że Czesi próbują wciągnąć słowacką policję w swoje wewnętrzne, przedwyborcze rozgrywki polityczne.

Drugim, jeszcze ważniejszym, punktem zapalnym okazał się „rosyjski ślad” w sprawie. W swoim komunikacie słowacka policja podkreśliła jedynie ukraińską narodowość zatrzymanego, całkowicie pomijając wątek jego możliwych powiązań z Rosją. W tym samym czasie czeski kontrwywiad (BIS) poinformował, że podejrzany był najprawdopodobniej opłacany przez podmioty powiązane z Rosją, a być może nawet bezpośrednio przez rosyjski wywiad wojskowy GRU. Według czeskich służb, groźby bombowe były elementem rosyjskiej wojny hybrydowej, mającej na celu destabilizację i szerzenie paniki w krajach wspierających Ukrainę. Ta rozbieżność w komunikacji, jak sugeruje podcast, wynika z odmiennych postaw politycznych obu rządów. Rząd Roberta Ficy na Słowacji często bagatelizuje rosyjskie zagrożenia, podczas gdy czeskie władze podchodzą do nich znacznie bardziej pryncypialnie. Były szef słowackiej policji, Tibor Gašpar, posunął się nawet do stwierdzenia, że Czesi wymyślili „rosyjski ślad”, aby ukryć niewygodny fakt, że sprawcą był Ukrainiec.

Odcinek kończy się refleksją nad stanem relacji czesko-słowackich. Choć na poziomie operacyjnym współpraca służb doprowadziła do sukcesu, na poziomie politycznym i komunikacyjnym sprawa obnażyła głębokie różnice i brak zaufania. Mimo że podejrzany został ostatecznie zwolniony i będzie na razie sądzony na Ukrainie, Czechy prawdopodobnie będą ubiegać się o jego ekstradycję. Całe zdarzenie, zamiast stać się symbolem skutecznej walki z międzynarodową przestępczością, przerodziło się w gorzką lekcję na temat tego, jak odmienne postawy wobec Rosji potrafią podzielić nawet najbliższych sojuszników.