5:59 Polityka - Czechy

2025.07.15 – Czas pseudokoalicji

W najnowszym odcinku podcastu „5:59” (data emisji 15 lipca), prowadząca Barbora Sochorová wraz z dziennikarką Seznam Zprávy, Barborą Kučerovą, analizują dominujący trend na czeskiej scenie politycznej przed zbliżającymi się jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Jest nim gorączkowe formowanie się licznych, często niestabilnych sojuszy i „quasi-koalicji”, zwłaszcza w obrębie partii antysystemowych i tzw. sił patriotycznych. Rozmowa jest próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego dochodzi do tych, często zaskakujących, mariaży politycznych, jakie konflikty i starcia ego im towarzyszą, oraz jakie są ich szanse na przetrwanie po wyborach.

Jak wyjaśnia gościni podcastu, główną motywacją dla tworzenia tych sojuszy jest pragmatyzm i chęć obejścia ordynacji wyborczej, aby uniknąć przepadnięcia głosów. Wiele z tych ugrupowań nie tworzy formalnych koalicji, które musiałyby przekroczyć wyższy próg wyborczy. Zamiast tego, jedna, silniejsza partia „użycza” miejsca na swoich listach kandydackich mniejszym partnerom. Dzięki temu cały blok musi przekroczyć jedynie 5-procentowy próg wymagany dla pojedynczej partii. Jest to legalna, choć budząca kontrowersje, strategia, która jednak ma swoje konsekwencje. Wszystkie państwowe dotacje za zdobyte mandaty trafiają wyłącznie na konto głównej partii, co daje jej ogromną władzę finansową i polityczną nad mniejszymi sojusznikami.

Największym i najbardziej burzliwym z tych sojuszy jest tzw. „alians patriotyczny”, zbudowany wokół skrajnie prawicowej partii SPD Tomia Okamury. Dołączyły do niego trzy mniejsze ugrupowania: PRO Jindřicha Rajchla, Trikolora i Svobodní. Jak relacjonuje Barbora Kučerová, jedność tego bloku jest bardzo krucha. Niedawno doszło do ostrego kryzysu, gdy partia PRO zagroziła opuszczeniem sojuszu. Jej lider, Jindřich Rajchl, był wściekły, że SPD nie dotrzymało umowy i nie zapewniło jego ludziom wystarczającej liczby „biorących” miejsc na listach wyborczych, faworyzując przy tym innych partnerów. Ostatecznie, po burzliwych negocjacjach, kryzys został zażegnany, prawdopodobnie ze strachu przed obopólną porażką – ani Okamura nie chciał, by jego wielki projekt zjednoczeniowy rozpadł się tuż przed wyborami, ani Rajchl nie chciał stracić pewnego mandatu poselskiego.

Równie dramatyczna sytuacja ma miejsce na lewicy, gdzie powstaje blok „Stačilo!”, którego trzonem jest partia komunistyczna (KSČM). Do tego ugrupowania, po serii chaotycznych zwrotów akcji, próbuje dołączyć czeska socjaldemokracja (SOCDEM) pod wodzą Jany Maláčovej. Ten sojusz wywołuje ogromne kontrowersje i falę odejść z historycznej partii SOCDEM, której członkowie postrzegają pakt z komunistami jako zdradę ideałów. W tle tych negocjacji, jak sugeruje podcast, rolę mediatora odgrywał były prezydent Miloš Zeman, który miał namawiać obie liderki do zjednoczenia. Jednak nawet tu pozycja socjaldemokratów jest niezwykle słaba – nie będą mieli oni realnego wpływu na program, a ich rola sprowadzi się do dostarczenia kilku rozpoznawalnych nazwisk na listy „Stačilo!”.

W cieniu tych dwóch wielkich bloków toczą się rozmowy między innymi mniejszymi partiami, takimi jak „Motoristé” i „Přísaha”. Co ciekawe, jak ujawnia podcast, w rolę nieoczekiwanego „swata” próbującego pogodzić ich skłóconych liderów, Petra Macinkę i Roberta Šlachtę, wcielił się sam Andrej Babiš. Lider ANO, obawiając się powtórki z poprzednich wyborów, kiedy to został bez potencjalnych partnerów koalicyjnych, ma aktywnie działać na rzecz zjednoczenia tych ugrupowań, aby stworzyć sobie alternatywę dla niewygodnej i niechcianej koalicji z SPD.

W odcinku zwrócono uwagę na nową strategię Piratów, którzy – jak to ujęto – „idąc w ślady SPD”, również zdecydowali się „użyczyć” miejsca na swoich listach wyborczych kandydatom z mniejszych ugrupowań i ruchów. Dzięki temu, podobnie jak blok SPD, startują jako pojedyncza partia, dla której obowiązuje jedynie 5-procentowy próg wyborczy.

Podcast konkluduje, że czeska scena polityczna przed wyborami jest areną pragmatycznych, często cynicznych sojuszy, których głównym celem jest polityczne przetrwanie i maksymalizacja szans na przekroczenie progu wyborczego. Ideologia schodzi na dalszy plan, a na czoło wysuwają się osobiste ambicje i „starcie ego” liderów poszczególnych ugrupowań. Powyborcza stabilność tych „quasi-koalicji” jest wysoce wątpliwa, co zapowiada potencjalnie bardzo chaotyczny i niestabilny parlament.

Jak działa próg wyborczy w Czechach?

System wyborczy w Czechach, zwłaszcza w kontekście wyborów do kluczowej izby parlamentu, czyli Izby Poselskiej (Poslanecká sněmovna), opiera się na ordynacji proporcjonalnej z wyraźnie określonymi progami wyborczymi. Zasady te, szczególnie dla koalicji, były w ostatnich latach przedmiotem gorących debat politycznych i zostały zmienione na skutek orzeczenia Sądu Konstytucyjnego, co ma ogromne znaczenie dla obecnego kształtu sceny politycznej.

W wyborach do Izby Poselskiej obowiązują trzy podstawowe progi, które komitet wyborczy musi przekroczyć w skali całego kraju, aby wziąć udział w podziale 200 mandatów. Dla partii politycznej startującej samodzielnie, próg ten wynosi 5% ważnie oddanych głosów. Sytuacja komplikuje się w przypadku koalicji. Dla koalicji złożonej z dwóch partii próg wyborczy jest podniesiony do 8%. Z kolei dla koalicji, w skład której wchodzą trzy lub więcej ugrupowania, próg ten wynosi 11%. Po przekroczeniu progu, mandaty w poszczególnych okręgach wyborczych są przydzielane za pomocą metody D’Hondta, która faworyzuje większe ugrupowania.

Warto podkreślić, że obecne progi dla koalicji (8% i 11%) są wynikiem niedawnej zmiany. Wcześniej były one znacznie wyższe i bardziej restrykcyjne – wynosiły odpowiednio 10% dla koalicji dwóch partii i 15% dla koalicji trzech partii. W 2021 roku Czeski Sąd Konstytucyjny uznał te wyższe progi za niekonstytucyjne, argumentując, że w nadmierny sposób deformują one wolę wyborców i naruszają zasadę proporcjonalności. Orzeczenie to zmusiło parlament do przyjęcia obecnych, niższych progów.

Opisane zasady dotyczą wyłącznie wyborów do Izby Poselskiej. Wybory do drugiej izby parlamentu, Senatu, odbywają się w systemie większościowym, w jednomandatowych okręgach wyborczych, w dwóch turach, więc progi procentowe w skali kraju nie mają tam zastosowania. Z kolei w wyborach do Parlamentu Europejskiego obowiązuje standardowy, 5-procentowy próg wyborczy dla wszystkich komitetów, bez specjalnych, podwyższonych progów dla koalicji.