W najnowszym odcinku podcastu „Vinohradská 12”, prowadzący Matěj Skalický wraz z Magdaléną Fajtovą, reporterką tygodnika „Respekt” specjalizującą się w Bałkanach, analizują trwające od wielu miesięcy masowe protesty antyrządowe w Serbii. Rozmowa jest próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego doszło do tak wielkiego zrywu społecznego, kim jest prezydent Aleksandar Vučić, którego protestujący obarczają winą za stan państwa, i jakie są perspektywy na realną zmianę w kraju, który prowadzi politykę „wszystkich azymutów”, balansując między Unią Europejską, Rosją a Chinami.

Bezpośrednią iskrą, która zapaliła lont protestów, była tragiczna katastrofa budowlana w Nowym Sadzie w listopadzie ubiegłego roku. Zawalił się wówczas nowo wyremontowany betonowy dach na dworcu kolejowym, zabijając 16 osób. Jak wyjaśnia Magdaléna Fajtová, społeczeństwo nie odebrało tego jako nieszczęśliwego wypadku, lecz jako ostateczny, tragiczny dowód na wszechobecną, systemową korupcję, która toczy państwo. Remont dworca był częścią wielkiego, nietransparentnego projektu budowy szybkiej kolei Belgrad-Budapeszt, realizowanego w dużej mierze przez chińskie firmy. Protesty, początkowo prowadzone przez studentów i wspierane przez ich wykładowców, szybko rozlały się na cały kraj, a ich głównym postulatem stało się żądanie pełnej transparentności i ujawnienia dokumentacji projektu, która mogłaby wskazać na powiązania korupcyjne ludzi z otoczenia władzy.
Odcinek szczegółowo przybliża postać prezydenta Aleksandara Vučicia, którego protestujący postrzegają jako główne źródło problemów. Jest on „politycznym dinozaurem”, obecnym na serbskiej scenie od lat 90. Swoją karierę zaczynał w skrajnie nacjonalistycznej partii Vojislava Šešelja, skazanego zbrodniarza wojennego. W czasach wojen w Bośni sam głosił hasła nienawiści, zapowiadając, że „za jednego zabitego Serba zginie stu muzułmanów”. Pełnił również funkcję ministra informacji w reżimie Slobodana Miloševicia, gdzie był odpowiedzialny za tłumienie wolności mediów. Jak tłumaczy gościni, po upadku Miloševicia, Vučić dokonał „eleganckiej” wolty politycznej. Zrozumiał, że większość społeczeństwa pragnie integracji z Europą, dlatego przeobraził się w proeuropejskiego, choć silnie populistycznego, polityka, zakładając Serbską Partię Postępową (SNS) i zdobywając władzę najpierw jako premier, a następnie jako prezydent.
System władzy Vučicia opiera się na kilku filarach. Po pierwsze, na pełnej kontroli nad aparatem państwowym – pracownicy sektora publicznego są pod nieustanną presją, by głosować na jego partię z obawy przed utratą pracy. Po drugie, na klasycznym populizmie – podnosi świadczenia i emerytury, obniża ceny podstawowych produktów, zyskując poparcie uboższej części społeczeństwa. Po trzecie, co jest w Serbii tematem stale powracającym, na niejasnych powiązaniach ze światem przestępczym. Jak opisuje Fajtová, Vučić, podobnie jak niegdyś Milošević, miał wykorzystywać grupy kibiców-chuliganów do ochrony swoich wieców, a jego syn był wielokrotnie fotografowany w towarzystwie znanych postaci z kryminalnego podziemia.
W polityce zagranicznej Vučić jest mistrzem lawirowania. Z jednej strony, Serbia jest oficjalnym kandydatem do Unii Europejskiej, jednak kluczowe reformy dotyczące praworządności, wolności mediów i walki z korupcją są blokowane. Jak sugeruje gościni, Vučiciowi odpowiada ten stan zawieszenia, ponieważ pełne członkostwo w UE oznaczałoby dla niego utratę nieograniczonej kontroli nad państwem. Z drugiej strony, utrzymuje narrację o „braterskich” stosunkach z Rosją, choć w przeszłości serbskie firmy zaopatrywały w broń Ukrainę, co wywołało gniew Moskwy. Jednocześnie szeroko otwiera drzwi dla chińskich inwestycji, które wiążą się z mniejszymi wymogami w zakresie transparentności i ochrony środowiska niż te unijne.
Podcast kończy się gorzką refleksją nad przyszłością protestów. Mimo że trwają one już ósmy miesiąc i gromadzą dziesiątki tysięcy ludzi, ich siła jest ograniczona z powodu słabości i rozbicia demokratycznej opozycji, która nie jest w stanie wykreować lidera zdolnego rzucić wyzwanie charyzmatycznemu Vučiciowi. Choć protestujący niedawno, w akcie desperacji, zażądali przedterminowych wyborów, ich szanse na zwycięstwo są niewielkie. Istnieje również ryzyko, że pokojowe demonstracje zostaną sprowokowane do przemocy lub zdyskredytowane przez infiltrowane grupy nacjonalistyczne, co zdarzało się już w przeszłości. W efekcie, Serbia pozostaje w politycznym impasie, rządzona przez populistycznego przywódcę o autorytarnych skłonnościach, z którym sfrustrowane społeczeństwo nie jest w stanie wygrać.
Czeski kontekst w tym epizodzie był bardzo ograniczony i sprowadzał się do faktu, że rozmowę prowadził czeski dziennikarz z czeską ekspertką dla czeskiej publiczności. Jedynym bezpośrednim odniesieniem do czeskiej historii było porównanie potencjalnego ruchu protestacyjnego w Serbii do czechosłowackiego Forum Obywatelskiego z 1989 roku, co miało zilustrować, w jakim kierunku mogłyby ewoluować serbskie demonstracje.