W najnowszym odcinku podcastu „5:59”, prowadząca Barbora Sochorová rozmawia z Jonášem Zbořilem, redaktorem działu kultury w Seznam Zprávy, na temat filmu, który stał się absolutną sensacją i najważniejszym wydarzeniem tegorocznego Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Karlowych Warach. Mowa o filmie „Sbormistr” (Chórmistrz) w reżyserii Ondřeja Provazníka, który, opowiadając historię o wykorzystywaniu seksualnym nieletnich dziewcząt w prestiżowym chórze, wywołał wśród publiczności i krytyków poruszenie, jakiego nie widziano od lat.

Jak relacjonuje Jonáš Zbořil, film od samego początku budził ogromne emocje. Bilety na jego festiwalowe pokazy wyprzedawały się w kilka sekund, a przed salami ustawiały się wielogodzinne kolejki, mimo że film niemal równocześnie wszedł do regularnej dystrybucji kinowej. Jego siła nie leży jednak w sensacyjnym charakterze czy epatowaniu przemocą. Wręcz przeciwnie, jego największym atutem jest subtelność i artystyczna wrażliwość, z jaką podchodzi do niezwykle trudnego tematu. Gość podcastu określa seans jako „niezwykle niepokojące doświadczenie”, które uderza swoją autentycznością i sprawia, że widz ma poczucie, iż „coś takiego mogłoby przydarzyć się jemu, jego dzieciom, komukolwiek, kogo zna”.
Fabuła filmu jest luźno inspirowana prawdziwymi i głośnymi w Czechach wydarzeniami związanymi z chórem dziewczęcym Bambini di Praga i jego dyrygentem, Bohumilem Kulínským, który w 2009 roku został skazany na 5,5 roku więzienia za wykorzystanie seksualne 49 chórzystek na przestrzeni dwudziestu lat. Reżyser, Ondřej Provazník, świadomie zrezygnował z formy dokumentalnej na rzecz fabuły. Chciał w ten sposób uniknąć odtwarzania konkretnej traumy i oskarżeń o nieścisłości, a zamiast tego stworzyć uniwersalną opowieść, która wciąga widza w sam środek wydarzeń. Dzięki temu, zamiast oceniać ofiary z perspektywy czasu, widz doświadcza sytuacji razem z nimi. Filmowy chórmistrz nosi imię Vítězslav Mácha i jest grany przez charyzmatycznego aktora Juraja Loja.
Kluczem do zrozumienia siły filmu jest, zdaniem Zbořila, ukazanie „banalności zła” i jego przerażającej bliskości z dobrem. Film nie przedstawia chórmistrza jako potwora. Wręcz przeciwnie, Vítězslav Mácha to postać charyzmatyczna, ambitna, przyjacielska i wymagająca, autorytet, któremu rodzice bez wahania powierzają swoje dzieci. Świat chóru „Kantičela” to miejsce pełne radości, przyjaźni, rywalizacji i wspaniałych artystycznych przeżyć, takich jak wyjazdy na koncerty do Nowego Jorku. I właśnie w tym z pozoru bezpiecznym i idyllicznym świecie dochodzi do nagłego „pęknięcia”, gdy chórmistrz przekracza granicę. Ta subtelność sprawia, że film jest tak wstrząsający. Scena samego aktu wykorzystania seksualnego została nakręcona bez epatowania przemocą. Jak opisuje gość podcastu, jej siła tkwi w kontraście – przez okno pokoju, w którym rozgrywa się dramat, widz dostrzega odbicie telewizora z sąsiedniego mieszkania, w którym leci niewinna, dziecięca bajka. To właśnie ten moment, jak mówi Zbořil, „łamie widzowi serce”.
Podcast porusza również kwestię kreacji aktorskich. Juraj Loj, odtwórca roli chórmistrza, był podobno tak wstrząśnięty swoją postacią i finałową sceną, że po obejrzeniu gotowego filmu stwierdził, że jest to dla niego doświadczenie traumatyczne. Owacje na stojąco otrzymała również 13-letnia w czasie zdjęć Kateřina Falbrová, dla której rola jednej z głównych bohaterek, Karoliny, była filmowym debiutem. Sama aktorka w wywiadach zwracała uwagę na istotny problem społeczny – fakt, że w szkole szczegółowo uczono ją o zagrożeniach związanych z narkotykami i alkoholem, ale nikt nigdy nie rozmawiał z nią o niebezpieczeństwie przemocy seksualnej ze strony osób obdarzonych zaufaniem.
Odcinek kończy się refleksją nad społecznym oddziaływaniem filmu. Zdaniem Jonáša Zbořila, „Sbormistr” ma potencjał, by zdemitologizować temat wykorzystywania seksualnego w środowiskach takich jak kółka zainteresowań, kluby sportowe czy chóry. Film w mistrzowski sposób pokazuje, dlaczego ofiary często milczą i „nie bronią się” – obnaża mechanizmy manipulacji, autorytetu i zaufania, które sprawiają, że granice są przekraczane stopniowo i w sposób trudny do uchwycenia. Rozbija także mit, że predator seksualny to potwór czający się w ciemnym zaułku. Często jest to szanowany i lubiany członek społeczności, co czyni go jeszcze bardziej niebezpiecznym.