W najnowszym odcinku podcastu „5:59”, w samym środku fali upałów, która nawiedziła Europę, prowadząca Kateřina Šafaříková rozmawia z meteorologiem i klimatologiem Pavlem Zahradníčkiem z Instytutu Badań nad Globalną Zmianą Czeskiej Akademii Nauk. Rozmowa wykracza poza proste stwierdzenie „jest gorąco”, dogłębnie analizując przyczyny, skutki i przyszłość ekstremalnych temperatur w Czechach. Jak się okazuje, problemem są nie tylko coraz częstsze tropikalne dni, ale przede wszystkim rosnąca liczba tropikalnych nocy, które stanowią poważne zagrożenie dla zdrowia i komfortu życia, zwłaszcza w miastach.

Pavel Zahradníček przedstawia niepokojące dane, które ilustrują skalę zachodzących zmian. Jeszcze w latach 1961-1990 w Czechach notowano średnio zaledwie cztery do pięciu dni tropikalnych (z temperaturą powyżej 30°C) w roku. Obecnie ta średnia wzrosła do około trzynastu dni. Prognozy na przyszłość są jeszcze bardziej alarmujące. Modele klimatyczne przewidują, że do połowy stulecia liczba takich dni w Pradze może wzrosnąć do około 32 rocznie, a do końca stulecia nawet do 44. W najczarniejszym, choć dziesięcioprocentowym, scenariuszu, Praga mogłaby doświadczać nawet 70 tropikalnych dni w roku.
Jednak, jak podkreśla ekspert, jeszcze bardziej dramatyczny i niebezpieczny jest wzrost liczby tropikalnych nocy, kiedy temperatura nie spada poniżej 20°C. Zjawisko to, w przeszłości niezwykle rzadkie, staje się nową normą. W Pradze, w całym trzydziestoletnim okresie 1961-1990, zanotowano łącznie zaledwie siedem tropikalnych nocy. Od 1991 roku było ich już ponad 150. Prognozy wskazują, że do końca stulecia Praga może doświadczać ponad 30, a w pesymistycznym wariancie nawet blisko 70 takich nocy rocznie. Brak nocnego ochłodzenia uniemożliwia organizmowi regenerację, prowadząc do pogorszenia jakości snu i poważnych konsekwencji zdrowotnych, co czyni tropikalne noce jednym z największych zagrożeń związanych z falami upałów.
Główną przyczyną tych zmian jest globalne ocieplenie. Fale upałów, które występowały również w przeszłości, są dziś częstsze i o kilka stopni intensywniejsze. Jednak w miastach efekt ten jest potęgowany przez zjawisko miejskiej wyspy ciepła. Jak tłumaczy klimatolog, gęsta zabudowa, asfalt i beton w ciągu dnia akumulują ogromne ilości ciepła, które następnie oddają w nocy. Brak zieleni i wąskie, „kanionowe” ulice utrudniają wentylację, a ciepło odpadowe z klimatyzatorów dodatkowo podgrzewa otoczenie. W rezultacie, w nocy temperatura w centrum miasta może być nawet o 7-10 stopni wyższa niż na terenach podmiejskich.
W odpowiedzi na te wyzwania, podcast omawia strategie adaptacyjne dla miast. Inspiracją mogą być rozwiązania stosowane w krajach śródziemnomorskich, takie jak gęstsza zabudowa dająca cień czy zewnętrzne rolety okienne. Kluczową rolę odgrywa zieleń, zwłaszcza dojrzałe drzewa, które mogą obniżyć odczuwalną temperaturę nawet o 10 stopni. Co ciekawe, równie skutecznym, a tańszym i mniej wymagającym rozwiązaniem niż zielone dachy, jest malowanie dachów na biało, co znacznie ogranicza ich nagrzewanie. Działania doraźne, takie jak otwieranie klimatyzowanych muzeów dla mieszkańców, pomagają przetrwać dzień, ale nie rozwiązują problemu gorących nocy.
Rozmowa kończy się ważną refleksją na temat przyszłości. Pavel Zahradníček wyjaśnia, że ze względu na bezwładność systemu klimatycznego, nawet drastyczne cięcia emisji gazów cieplarnianych teraz nie zatrzymają trendu ocieplenia do roku 2050. Jednak działania podejmowane dziś zadecydują o tym, co stanie się po tej dacie – czy uda nam się ustabilizować klimat na znośnym poziomie, czy też będziemy zmierzać w kierunku ekstremalnych scenariuszy, w których żadna adaptacja nie będzie już wystarczająca. Ekspert zauważa również paradoks w czeskiej debacie publicznej: podczas gdy termin „Zielony Ład” jest często demonizowany i niezrozumiany, to sektory bezpośrednio dotknięte zmianami klimatu, takie jak rolnictwo, leśnictwo czy finanse, doskonale zdają sobie sprawę z powagi sytuacji i domagają się konkretnych rozwiązał.