Polityka - Czechy Vlevo dole

2025.06.30 – PIVO: na których wyborców trwa polowanie?

W tym odcinku „Vlevo dole”, prowadzący Václav Dolejší i Lucie Stuchlíková przedstawiają swój czerwcowy „Przedwyborczy Indeks Vlevo dOle (PIVO)”. Analizują w nim, które partie polityczne zyskały, a które straciły w kampanii wyborczej w ciągu ostatniego miesiąca. Tym razem zajmują się tym, jak po czerwcowym wyciszeniu i serii głośnych afer politycznych (takich jak „afera bitcoinowa” czy sprawa „Bocianiego Gniazda”), czeskie partie polityczne zmieniają swoją taktykę i wkraczają w letnią fazę kampanii przed jesiennymi wyborami parlamentarnymi. Choć wydaje się, że kampania nieco przycichła, a politycy sprawiają wrażenie zmęczonych, w rzeczywistości trwa intensywna walka o trzy kluczowe grupy wyborców, które w poprzednich latach nie cieszyły się aż tak dużym zainteresowaniem.

Pierwszą z tych grup są młodzi wyborcy i pierwszoroczniacy. Prowadzący zauważają, że nigdy wcześniej czeskie partie nie koncentrowały się na nich z taką intensywnością. Koalicja Spolu oficjalnie zainaugurowała kampanię dla młodych pod hasłem „Bez bizáru” (Bez dziwactw), w którą zaangażowali się kandydaci poniżej 30. roku życia, posługując się nowoczesną estetyką i memami. Dziennikarze z ironią komentują, że start tej „antybizarnościowej” kampanii zbiegł się w czasie z wybuchem „bizarnej” afery bitcoinowej, obciążającej jednego z ministrów koalicji. Również ruch ANO Andreja Babiša, postrzegany dotychczas jako partia seniorów, usilnie stara się przyciągnąć młodych, choć jego działania, takie jak wizyty na festiwalach, zdaniem prowadzących, wydają się nieco sztuczne i aranżowane. Ten zwrot w kierunku młodych jest odpowiedzią na rosnące statystyki – frekwencja w tej grupie wiekowej w Czechach systematycznie rośnie, co czyni ją kluczową dla wyniku wyborów.

Drugim, zupełnie nowym frontem walki politycznej są Czesi mieszkający za granicą. Możliwość głosowania korespondencyjnego, wprowadzona niedawno, otworzyła pole do rywalizacji o głosy diaspory. W podcaście podkreślono hipokryzję ruchu ANO, który przez miesiące ostro krytykował głosowanie korespondencyjne jako „koniec demokracji” i próbę „kradzieży wyborów” przez rząd, a teraz sam aktywnie zabiega o te głosy, wysyłając za granicę swoich polityków, takich jak Radek Vondráček. Partie rządzące również nie pozostają w tyle – lider ruchu STAN, Vít Rakušan, organizuje swoje „Debaty bez cenzury” w europejskich stolicach, a ministrowie przy okazji oficjalnych wizyt spotykają się z rodakami. Na razie nikt nie wie, jak duży wpływ na ostateczny wynik będą miały głosy z zagranicy, ale wszystkie partie traktują tę grupę niezwykle poważnie.

Trzecią strategią, którą przyjęły partie, jest intensywna mobilizacja własnych, najwierniejszych zwolenników („skalních příznivců”), aby stali się oni aktywnymi ambasadorami i agitatorami w swoim otoczeniu. Prekursorem tych działań był ruch STAN, który już zimą wyposażył swoich członków w gotowe petycje do zbierania podpisów. Obecnie politycy koalicji Spolu na spotkaniach z wyborcami wprost proszą ich o pomoc w tłumaczeniu skomplikowanych afer i przekonywaniu niezdecydowanych. Z kolei Andrej Babiš, jak relacjonują dziennikarze, nie musi nawet o to prosić. Na jednym z jego spotkań w Brnie, które przypominało zjazd fanklubu, jeden z sympatyków wstał i w stylu przypominającym komunistyczne wiece, wezwał pozostałych do złożenia „zobowiązania”, że każdy z nich osobiście przekona sześć kolejnych osób do głosowania na ANO, aby zapewnić partii zwycięstwo.

Podcast konkluduje, że choć czerwiec przyniósł pewne wyciszenie w kampanii, to w rzeczywistozości jest to cisza przed burzą. Partie, zmęczone wielkimi aferami, skupiają się teraz na precyzyjnej, oddolnej pracy, której celem jest zmobilizowanie każdego możliwego głosu w tych trzech kluczowych segmentach. To właśnie ta cicha, organiczna praca może zadecydować o ostatecznym wyniku jesiennych, zapowiadających się na niezwykle zacięte, wyborów.