W tym odcinku podcastu „Vinohradská 12” Matěj Skalický rozmawia z Maksymem Butkewyczem – ukraińskim obrońcą praw człowieka, współzałożycielem stacji radiowej dla okupowanych terenów Donbasu i byłym współpracownikiem BBC, którego życie dramatycznie zmieniła pełnoskalowa inwazja Rosji na Ukrainę w lutym 2022 roku. Butkewycz, mimo początkowej niewiary w możliwość tak brutalnego konfliktu w XXI-wiecznej Europie i braku praktycznego doświadczenia wojskowego (posiadał jedynie stopień porucznika rezerwy uzyskany podczas studiów w latach 90.), podjął natychmiastową decyzję o wstąpieniu do armii. Musiał w przyspieszonym tempie uczyć się podstaw rzemiosła wojskowego, by objąć dowództwo nad plutonem.

Do niewoli dostał się w czerwcu 2022 roku we wsi Myrna Dołyna w obwodzie ługańskim. Jego jednostka, wysłana w celu wzmocnienia pozycji i monitorowania strategicznej drogi, znalazła się pod ciężkim ostrzałem artyleryjskim, który odciął im łączność. Następnie, w wyniku zdrady innego ukraińskiego żołnierza (który, już będąc w niewoli, został zmuszony do współpracy z Rosjanami), oddział Butkewycza został wprowadzony w zasadzkę. W obliczu przeważających sił wroga i braku możliwości obrony, Butkewycz, chcąc ratować życie swoich ośmiu podwładnych, rozkazał złożyć broń.
Rozpoczął się blisko dwuipółletni okres rosyjskiej niewoli. Początkowo, po schwytaniu, jeńcy zostali ograbieni ze wszystkich wartościowych rzeczy, w tym butów wojskowych. Butkewycz wspomina incydent z tanim chińskim zegarkiem, który jeden z rosyjskich żołnierzy „nie ukradł”, a jedynie schował mu do kieszeni, by chwilę później inny oficer go zarekwirował. Jeńców zmuszono do udziału w propagandowym nagraniu, w którym mieli potwierdzić dobre traktowanie. Jednak gdy ekipa filmowa odjechała, rosyjski oficer pobił Butkewycza na oczach innych, by zademonstrować swoją władzę i oznajmić, że nie są traktowani jak jeńcy wojenni, a jako „zagubieni na polu bitwy” mogą zniknąć bez śladu. Następnie zmuszał ich do recytowania putinowskiej interpretacji historii Ukrainy, bijąc drewnianą pałką za każdy błąd.
Przez kolejne 15 miesięcy Butkewycz był przetrzymywany w więzieniu w okupowanym Ługańsku, w specjalnej sekcji dla ukraińskich jeńców wojennych, gdzie panował najcięższy reżim. Opisuje nieludzkie warunki: brak podstawowych środków higieny (przez miesiące nie mogli obcinać paznokci), fatalne, często zepsute jedzenie (określane jako „specjalne menu”), oraz wodę z kranu niezdatną do picia, którą musieli spożywać. Przesłuchania prowadzone przez różne rosyjskie służby (wojskowych, funkcjonariuszy w cywilu, kontrwywiad FSB) były brutalne. Po tym, jak Rosjanie zorientowali się, że jeńcy nie posiadają cennych informacji wojskowych, skupili się na poniżaniu, biciu i torturach, w tym rażeniu prądem przy użyciu starego telefonu polowego (elektrody przykładano do nosa, uszu, genitaliów). Grożono im przemocą seksualną oraz represjami wobec współwięźniów, jeśli nie będą współpracować. Zmuszano ich do nagrywania fałszywych zeznań, w których mieli przyznawać się do rzekomych zbrodni wojennych popełnianych na rozkaz „nazistów” lub ukraińskiego prezydenta, albo wzywać innych Ukraińców do poddania się.
W marcu 2023 roku tzw. „Sąd Najwyższy Ługańskiej Republiki Ludowej” skazał Butkewycza na 13 lat kolonii karnej o zaostrzonym rygorze za sfabrykowane zbrodnie wojenne. W kolonii warunki były nieco lepsze, ale wprowadzono obowiązek pracy przymusowej. Dopiero tam, po długim okresie całkowitej izolacji (z wyjątkiem jednego 30-sekundowego telefonu do rodziców, na który pozwolono mu po sfingowaniu jego sprawy karnej), umożliwiono mu pisanie listów, choć nie bezpośrednio na Ukrainę.
Jesienią 2024 roku, bez wcześniejszego uprzedzenia, Butkewycz został włączony do wymiany jeńców. Powrót na Ukrainę był dla niego szokiem, ale pozytywnym – zamiast spodziewanej biedy i autorytaryzmu, zastał społeczeństwo pełne solidarności, empatii i determinacji. Po głębokich przemyśleniach i konsultacjach z wieloma osobami – zarówno wojskowymi, jak i cywilami, w tym obrońcami praw człowieka – zdecydował się opuścić czynną służbę wojskową (pozostając oficerem rezerwy). Uznał, że jego doświadczenia i głos będą bardziej przydatne w działalności informacyjnej, opowiadaniu o realiach wojny i niewoli, a także w dalszej pracy na rzecz praw człowieka, za które walczył przed wojną i o które, jak podkreśla, walczy cała Ukraina, broniąc nie tylko siebie, ale i wartości europejskich.