Polityka - Czechy Vinohradská 12

2025.07.17 – SPD i PRO. Znów wielka miłość?

W najnowszym odcinku podcastu „Vinohradská 12” (data emisji 17 lipca), prowadzący Matěj Skalický wraz z politologiem Lukášem Jelínkiem, analizują niedawny, gwałtowny kryzys wewnątrz szerokiego sojuszu wyborczego czeskich sił „patriotycznych”, skupionego wokół skrajnie prawicowej partii SPD Tomia Okamury. Rozmowa koncentruje się na konflikcie między SPD a jednym z jej kluczowych partnerów, protestacyjnym ruchem PRO Jindřicha Rajchla. Choć oficjalnie ogłoszono zażegnanie sporu i kontynuację współpracy, podcast wnika głębiej, zadając pytanie, czy jedność tego sojuszu nie jest jedynie iluzoryczna i czy głębokie podziały nie doprowadzą do jego rozpadu po wyborach.

Jak wyjaśnia Lukáš Jelínek, przyczyną kryzysu był spór o miejsca na listach wyborczych. Sojusz ten, podobnie jak inne podobne twory na czeskiej scenie politycznej, nie jest formalną koalicją, lecz „quasi-koalicją”. Oznacza to, że silniejsza partia, w tym przypadku SPD, „użycza” miejsca na swoich listach mniejszym partnerom (PRO, Trikolora, Svobodní), dzięki czemu cały blok musi przekroczyć jedynie 5-procentowy próg wyborczy. Ruch PRO, z liderem Jindřichem Rajchlem na czele, poczuł się oszukany, gdy okazało się, że poza gwarantowanym, eksponowanym miejscem dla samego Rajchla w okręgu morawsko-śląskim, pozostali członkowie jego partii nie otrzymali obiecanych, biorących pozycji na listach. Napięcie dodatkowo podsycały osobiste animozje, jak w przypadku wiceprzewodniczącej PRO, Ivany Turkovéj, która w przeszłości w konflikcie opuściła SPD i teraz lokalne struktury partii Okamury nie chciały jej widzieć na wysokim miejscu na swojej liście.

Kryzys został oficjalnie zażegnany, a Jindřich Rajchl ogłosił, że „imperatywem jest pokonanie rządu Fiali” i wszystkie inne interesy muszą zejść na dalszy plan. Politolog ocenia jednak, że był to kruchy kompromis, wynikający z czystego pragmatyzmu. Tomio Okamura, argumentując niskimi notowaniami PRO w sondażach (ok. 1-2%), nie był skłonny do wielkich ustępstw, ale jednocześnie nie chciał, by jego wielki projekt zjednoczeniowy rozpadł się tuż przed wyborami. Z kolei Jindřich Rajchl, świadomy, że samodzielny start oznaczałby dla jego partii pewną porażkę, musiał przełknąć gorzką pigułkę i zaakceptować warunki silniejszego partnera.

Gość podcastu podkreśla, że nawet jeśli sojusz przetrwa do wyborów, jego wewnętrzna spójność programowa jest fikcją. Choć oficjalnie jednoczy ich „patriotyzm” i ostra krytyka rządu, w rzeczywistości jest to ideologiczny „zlepek” skrajnie różnych frakcji. Z jednej strony są w nim politycy SPD o poglądach pro-socjalnych, z drugiej zaś libertarianie z partii Svobodní, tacy jak Markéta Šichtařová, którzy opowiadają się za minimalnym państwem i cięciem wydatków socjalnych. Sam ruch PRO jest z kolei amorficznym ruchem protestu, skupiającym zarówno byłych członków SPD, jak i byłych prominentnych działaczy socjaldemokracji. Lukáš Jelínek przewiduje, że te fundamentalne różnice programowe, obecnie ukrywane na potrzeby kampanii, wybuchną z pełną siłą, jeśli ten blok dostanie się do parlamentu i będzie musiał zająć stanowisko w konkretnych sprawach gospodarczych.

Na koniec rozmowa dotyka pytania, kto na tym sojuszu zyskuje najwięcej. W opinii eksperta, głównym beneficjentem jest Tomio Okamura i jego SPD. Połączenie sił zatrzymało spadkowy trend jego partii w sondażach i skonsolidowało pod jego sztandarem rozproszony elektorat antysystemowy. Zyskują również indywidualni liderzy mniejszych partii, którzy dzięki „gościnnemu” miejscu na liście SPD mają szansę na zdobycie mandatu poselskiego, co w samodzielnym starcie byłoby dla nich niemożliwe. Z perspektywy potencjalnego zwycięzcy wyborów, Andreja Babiša, taki niestabilny i wewnętrznie skłócony blok jest partnerem problematycznym, ale być może jedynym, z którym będzie mógł sformować rząd.